Kliknij tutaj aby przejść do mojego śmietniczka.
Lub tutaj aby zapoznać się z moimi zdjęciami. ♥

sobota, 9 kwietnia 2016

Dla Elizy...VII

 Rozdział VII

-Nie myślałeś kiedyś aby jej wybaczyć? - powiedział Sebastian i od razu pomyślał, że tego pożałuje.
-Wybaczyć? Wiesz , że myślałem. Myślałem... myślałem, że jest tego godna. Myślałem, że na to zasłuży. Myślałem, że się zmieni!
-Ona nie jest taka zła...
-Masz rację. Ona jest potworem!
-Przepraszam. Będę kontynuować nasz plan.-Sebastian opuścił głowę i patrzył na szklankę. Zastanawiał się czy rzeczywiście ktoś z kim pracuje od tak dawna jest aż tak zły. W korytarzu rozbrzmiał dźwięk telefonu.  Wytrąciło to bruneta z zamyślenia. Podniósł głowę i zwrócił się w stronę siwego mężczyzny, ale jego już tam nie było. Zastanowił się przez chwilę gdzie mógł się podziać, ale telefon zaczął wydawać coraz głośniejsze dźwięki. Chwycił za słuchawkę.
-Seba! Natychmiast do bura!
***
-No nareszcie! Ileż można czekać?! Nie ważne! Rozwiązałam zagadkę! To znaczy tak mi się wydaje.- krzyczała Eliza, wymachując rękami. Sebastian rozpiął spokojnie płaszcz i czekał aż jego partnerka zacznie kontynuować. Nie musiał długo czekać.- Pamiętasz pokój gościnny tej matki? Co ja się pytam! Oczywiście, że nie pamiętasz! W każdym razie, na ścianach były zacieki. Wilgoć i właśnie te genialne zacieki pokazywały, że było w tamtym pokoju wiele regałów. Zabrałam z jej domu zdjęcie które było na korytarzu, nie pytaj do czego było mi wtedy potrzebne. Zdjęcie jej i jakiejś pielęgniarki w tym właśnie salonie. I wiesz co?! Tymi regałami były półki lekarskie. Metalowe półki z szklanką szybką. Sam zobacz.- wyciągnęła z szuflady stare zdjęcie. Przedstawiało dwie młode kobiety stojące w pomieszczeniu, w którym już byli. Obie miały na sobie stroje pielęgniarki.- Doskonale myślisz! Nasza mamusia Romulusa i Remusa była pielęgniarką. Co za tym idzie nadal w domu pewnie ma jakieś leki, strzykawki i tak dalej i tak dalej... 
-Podejrzewasz ją?
-Ha! Ja jej nie podejrzewam. Ja już ją skazałam na dożywocie!
***
Sędzia ogłosił winę. Eliza schodziła po stromych schodach sądu. Tuż za nią szedł Sebastian. 
-Ah! Jak ona mogła tak łatwo się do tego przyznać! Myślałam, że będzie się wypierać! Że będzie akcja! Jak w filmie... Nigdy się nie przyzwyczaję.- rzuciła Eliza za siebie. Przyspieszyła kroku aby jak najszybciej znaleźć się na ławce naprzeciwko sądu.
-Masz jej za złe, że się przyznała?-Sebastian usiadł koło niej. Oby dwoje spoglądali w jakiś nieistniejący punkt przed nimi.
-Tak... no w sumie nie do końca. Miałam nadzieje na jakiś drugi wątek, może na jakąś strzelaninie.
-Niewątpliwie jesteś dziwnym człowiekiem Elizo.-siedzieli w  ciszy przez dłuższy moment. Wokół nich tętniło sądowe życie. Jakaś kłócąca się para, rozmawiający prawnicy, masa ekskluzywnych samochodów.
-Co robisz dziś wieczorem?-wyrwał ją z zamyślenia Sebastian.
-Będę czytała, może posegreguję moją kolekcje żuków.
-Kolekcję żuków?
-Żartuję! Po prostu nie chcę iść z tobą na randkę i musiałam coś wymyślić.
-To nie będzie randka... bardziej koleżeńskie spotkanie po godzinach.
-No to inaczej: nie chcę iść z tobą na" bardziej koleżeńskie spotkanie po godzinach".
-Ah, jaka szkoda- odparł sarkastycznie.
-Męska duma ucierpiała co?
-Nie, po prostu zastanawiam się co zrobię z tym drugim biletem do kina.
-Jaki film?- Eliza zdecydowanie zaczęła się niecierpliwić.-  Nie! Czekaj, nic  nie mów! Masz bilety na jakieś durne romansidło? Albo na horror, równie oczywisty co każdy inny? Albo na jakąś nieśmieszną komedię?
-Nie, nie i nie.
-No więc zaskocz mnie.
-Western.
-Żartujesz?
***
Eliza krzątała się po salonie szukając sukienki. Nie jakiejś konkretnej, ale po prostu sukienki. Nie mogła przecież pójść na pierwszą randkę od 7 lat w spodniach. Jak na złość wszystkie jej sukienki gdzieś się zapodziały. A może wyrzuciła je pod wpływem emocji? Tak czy owak nie mogła już odmówić. Nie Sebastianowi. Nie teraz. 
-Co się z tobą dzieje Eliza?- powiedziała sama do siebie stojąc na środku pokoju. -Stajesz się miękka.
Przeszukała jeszcze kilka szaf aż w końcu znalazła. Jedną jedyną sukienkę. Gdy ją ubrała podeszła do lustra.
-W sumie całkiem nie źle...- wycedziła obracając się przed zwierciadłem. Czarny materiał oplatał jej talię w idealny sposób.- I pomyśleć, że ostatni raz miałam ją ubraną na pogrzebie ciotki. 
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Kobieta zbiegła po schodach, poprawiła sukienkę przed lustrem obok drzwi i otworzyła 'wrota prawdy'.
-Wyglądasz bosko- przywitał ją Sebastian. On również wyglądał zniewalająco. Eliza pomyślała, że dziś widzi go po raz pierwszy w garniturze.
-Dziękuję, wejdziesz?-mimo wszystkich jej obaw głos miała tak samo odważny co zawsze.
Gdy znaleźli się w kuchni Sebastian pochylił się w stronę kobiety i szepnął jej do ucha słowa w które włożył najwięcej czułości ile zdołał.
-Przepraszam.
Zanim zdołała cokolwiek zrobić zobaczyła ciemność przed oczami. Ostatnim co przeszło jej przez głowę była myśl, że ta randka nie mogła się udać.


poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Dla Elizy...VI

Rozdział VI

     Odwrócili się jak na komendę. Czarna burza włosów uderzyła w ich oczy. Mężczyzna opierał się o drewnianą furtkę. Podniósł jeden kącik ust do góry, jakby w geście tryumfu. 
-Michał! Co ty tu robisz?!- powiedziała Eliza nienaturalnie piskliwym głosem. Przerażona otworzyła szeroko oczy. 
-Nie dostałem przecież zakazu zbliżania się do ciebie. Tylko się rozwiedliśmy, drobiazg. -Sebastian chwycił kobietę za ramię. Wiedział, że mimo długiego czasu, który minął od ich rozstania, ona wciąż sobie z tym nie radziła.
-Mamy sprawę do zrobienia, a Eliza jako jedyna wie co robić. Odczep się i idź w swoją stronę. 
- Już wam nie przeszkadzam, ale mój skarbek nie powinien marnować się na takich sprawach. 
-Pamiętaj, że TYLKO się rozstaliście. Ona nie jest już twoja.- funkcjonariusz pociągnął Elizę i nim się spostrzegli byli już koło samochodu. Wsiedli i trzasnęli drzwiami. 
-Dziękuję.- wyszeptała i przetarła otwartą dłonią miejsce gdzie trzymał ją Sebastian. Podniosła rękaw i zobaczyła zaczerwienione punkty. 
     Przez całą drogę nie odezwali się do siebie nawet słowem. Mężczyzna jechał bardzo szybko, więc w mgnieniu oka znaleźli się przed komisariatem. Eliza wysiadła i nerwowym krokiem ruszyła w stronę przystanku autobusowego. Stanęła przy stromych schodach i spojrzała przed siebie. Postawiła nogę na pierwszym stopniu i do jej uszu dobiegł głos jej partnera.
-Ej! Eliza! Czekaj!- dziewczyna posłusznie wykonała polecenie i odwróciła się w stronę głosu. Sebastian podbiegł do niej i uśmiechnął się. Tego uśmiechu jeszcze nigdy nie widziała.- Może chciałabyś zjeść ze mną kolacje?- mężczyzna wyglądał jakby po raz pierwszy zapraszał dziewczynę na randkę. Zrozumiała, że to nie był uśmiech. To był grymas zdenerwowania. 
-Pracujemy razem! Zawsze myślałam, że jesteś gejem, bo nigdy nie widziałam obok ciebie kobiety. Czy to jakiś kiepski żart?
-Nie. Naprawdę, czy chciałabyś?
-Scena jak z jakiegoś durnego opowiadania.- obydwoje roześmiali się i spojrzeli sobie w oczy, mimo że Sebastian wyraźnie unikał jej wzroku.Eliza przewróciła oczami i przeskoczyła kolejne schody. 
     Mężczyzna w czarnym mercedesie przyglądał się całej sytuacji. Przyciemnione szyby zapewniały mu niewidoczność. Roześmiał się i wyjął telefon ze skórzanej krótki. 
-Kochasie poszli w swoje strony. Osobno. -samochód ruszył z piskiem opon, a Elizę naszło dziwne przeczucie. Coś było ewidentnie nie tak, jak powinno. 
***
    Drzwi do mieszkania otworzyły się szeroko, wpuszczając światło z korytarza do ciemnego przedpokoju. Sebastian włączył światło i zamknął drzwi. Odłożył klucze na półkę i ściągnął płaszcz. Za dużo emocji jak na jeden dzień. Zdjął buty, które potem porządnie wyszczotkował. Położył je na ziemi i wyrównał ich ułożenie dłonią. Codzienny rytuał. Rozejrzał się po domu. Lubił to ułożenie pokoi w blokach. Wszystkie były takie same, więc trzymały się schematu. Sebastian cenił prostotę. 
    Ruszył w stronę kuchni. Włączył światło i podszedł do zlewu. W tym pomieszczeniu również wszystko miało swoje miejsce. Wyjął szklankę z szafki, która wyglądała na sterylnie czystą. Przyłożył naczynie do kranu i odkręcił go delikatnie. 
-Ktoś tak perfekcyjny pije wodę z kranu?- słowa dobiegały z salonu. Sebastian wzdrygnął się lekko.
-Nigdy do tego nie przywyknę.- szepnął jakby do siebie, ale był pewien, że jego gość także to usłyszał. 
- Dlaczego dziś ci się nie udało? Dlaczego nie spróbowałeś jeszcze raz? Czemu nie nalegałeś? Mam tyle pytań do ciebie, raczysz odpowiedzieć na jakieś?
-Eliza tego nie lubi. Speszyłbym ją i nasz plan poszedłby w piach. Nie znasz jej, ona jest inna niż te, które znasz.
-Hola, hola. Czy ty przypadkiem nie zacząłeś się do niej przywiązywać? 
    Sebastian ruszył, ze szklanką w ręku, do salonu. Na białym krześle, obok dużego okna, siedział starszy mężczyzna w garniturze. Jego pomarszczone palce obracały w dłoni żelazną, zdobioną laskę. Na nosie miał drobne okulary, zza których wyglądały wąskie oczy. Siwe włosy i lekki zarost dodawały mężczyźnie lat.  
-Już niedługo się na niej zemścimy.
~~~
Dziś więcej dialogu niż tekstu (:
Tak mnie wzięło, aby ,,marnować'' wolne na pisanie :)
Doceńcie i oceńcie ☻